23 maja 2015

Rozdział VII


Witajcie :) Zapraszam na kolejny rozdział :) Miłego czytania :)  Kari :*



   Siedziała w szoku. Czuła jak serce jej szybko bije. Miała do niego słabość ale potrzebowała czegoś więcej niż świetnego seksu. Jednak jej zdradzieckie ciało reagowało na tą jego arogancję i chłód. Tak jak teraz. Czuła ścisk na dole. „Durny Kaulitz.” Myślała i kręciła się. Wypiła całą zimną wodę próbując opanować swoje ciało. Jednak to nic nie dawało, a widok Thomasa bawiącego się w tej chwili kolczykiem w wardze wcale nie pomagał. Chciała zdjąć mu te słuchawki i błagać by przeleciał ją w samolotowej toalecie. „A co z Mattem?” usłyszała swoją Panią Rozsądek w głowie, która próbowała powstrzymać Panią Pożądanie. Przed oczami stanął jej wysoki brunet. Właściciel salonu tatuażu. Był przystojny, miał jedno oko piwne, a drugie zielone, czarne włosy były nie za długie i nie za krótkie takie by można było zatopić w nich palce. Choć pewny siebie to zarazem uroczy i słodki. Jaki był w „tych” sprawach jeszcze nie wiedziała bo spotkali się tylko raz. Miała nadzieję, że nie ostatni.
-Wiem, że się gapisz.- wymruczał Darky i otworzył oczy. Uśmiechnął się cwaniacko.- Czyżbym cię rozpalił?- zapytał niewinnym głosem. Jak zawsze wiedział co z nią robiły jego słowa i gesty.- Może jak wylądujemy.- obiecał z drwiną. Odwróciła się do niego tyłem patrząc za malutkie okienko na chmury. Była zła na siebie i na niego. Dlaczego zawsze musiała tak reagować? Nie wiedziała tego.
-Pieprz się.- wyszeptała. Tylko tyle dała radę wydusić. W gardle czuła ogromną gulę. Było to poczucie winy pomieszane z poczuciem beznadziejności.
-Pieprzyć to ja mogę…- zaczął, ale zatkała mu dłonią usta.
-Skończ. Nie mam ochoty na te twoje gierki. Nie jestem twoją dziwką Tom.- wysyczała. Złapał jej nadgarstek gdy chciała zabrać dłoń. Poczuła jak zaczyna lizać jej palce nie przejmując się tym, że siedzą otoczeni ludźmi. Chciała zabrać rękę siłując się z jego uściskiem ale był za silny. Patrzył jej perfidnie w oczy. Czuła jak krew na nowo zaczyna jej wrzeć, a policzki przybierają różowy kolor. W jego oczach widziała triumf i kpinę. Choć rozpaczliwie chciała powstrzymać swoje reakcje nie potrafiła tego zrobić. Jej ciało pragnęło go. Oddech miała szybki 
i gorący. Wydobywał się z jej rozchylonych ust owiewając twarz warkoczyka. Puścił ją.
-Kogo chcesz oszukać mała? Pragniesz mnie. Mojego dotyku. Pragniesz wić się pode mną z ekstazy.-szeptał swoim mruczącym tygrysim głosem.
-Mylisz się. Może i fizycznie na ciebie reaguję,
w końcu nie jestem z kamienia, ale wewnętrznie jesteś dla mnie gnidą.- przełknęła ślinę. Walczyli na spojrzenia. Kiedyś ugięłaby się pod tymi morderczymi brązowymi oczami, teraz była chętna w nie napluć. Choć Pani Rozsądek krzyczała wściekła jego tupetem to jej ciałem władała Pani Pożądanie. Podniecenie sprawiało jej teraz ból, a podróż miała trwać jeszcze godzinę. Thomas czerpał satysfakcję z tego co jej zrobił. Czekał tylko aż mu ulegnie. Ona natomiast mimo odrętwienia mięśni nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. Była silna. Wytrzyma te tortury, a w hotelu weźmie zimny prysznic. Do końca podróży nie odezwali się do siebie ani słowem. Samolot wylądował punktualnie o 20. Nie czekając na Toma opuściła pokład samolotu następnie przeciskając się między ludźmi by odebrać bagaż. Gdy trzymała swoją walizkę ruszyła na parking, na którym miało czekać wynajęte auto. Jak ogromne było jej zdziwienie kiedy zastała tam Audi R8 warkoczyka. Nie miała pojęcia jakim cudem się tu znalazło.
-Andreas przyjechał nim wczoraj. Tylko jemu ufam na tyle by dać mu prowadzić moją ślicznotkę.- odpowiedział na jej niewypowiedziane pytanie.
-Sam nie mogłeś nim przyjechać skoro tak się martwisz o twoje maleństwo?- zapytała z ironią idąc w stronę auta.
-Chciałem dopilnować byś przyleciała i nie potrafiłem oprzeć się pokusie pomęczenia cię w samolocie co wyszło mi epicko.- powiedział zadowolony z siebie otwierając drzwi by mogła wsiąść. Wrzuciła walizkę na tylne siedzenie i usiadła na obitym czarną skórą fotelu. Darky po chwili również zajął miejsce tyle, że za kierownicą i z piskiem opon opuścił parking lotniska. Megan patrzyła za okno. Jak na tą porę na ulicach było dużo ludzi jak i dużo aut, które slalomem wyprzedzali. Chciała znaleźć się już 
w hotelowym pokoju. Z dala od niego. Była zmęczona. Marzyła o prysznicu i łóżku. Zatrzymali się przed wejściem do hotelu.
-Wejdź. Ja gdzieś zaparkuję.- wysiadła zabierając bagaż. Hotelowy odźwierny otworzył jej drzwi. Podeszła do recepcji.
-Rezerwacja na nazwisko Kaulitz.- powiedziała do recepcjonistki na oko w jej wieku. Ta otworzyła usta by najwyraźniej coś powiedzieć jednak zachłystnęła się powietrzem. Nie musiała się odwracać by wiedzieć skąd jej reakcja gdyż poczuła zapach pomarańczy 
i mięty należący do jej towarzysza. Nie dziwiła się tej kobiecie. Na każdej wywierał takie wrażenie. Był jak Adonis ale nie mogła mu tego powiedzieć. Drżącymi dłońmi podawała im karty do pokojów. Odwróciła się. Tom uśmiechał się pławiąc się reakcją kobiety. Megi prychnęła z pogardą i nie korzystając z pomocy boy`a weszła do windy nawet na niego nie czekając. Drzwi już się miały zasunąć kiedy pojawiła się między nimi duża dłoń należąca do osoby, której czerwonowłosa miała już po dziurki w nosie. Bawiła się swoją kartą byle na niego nie patrzeć. Czuła natomiast jego wzrok wwiercający się w nią. Wypadła jak burza z windy na ich piętrze. Zamknąwszy się w pokoju poczuła spokój. Postawiła walizkę w nogach łóżka. Ale jakież to było łóżko. Mogło spokojnie zmieścić 4 postawnych mężczyzn. Usłane było czerwoną satyną. Na poduszce leżała czekoladka, a na środku stos białych ręczników i szlafrok. Pokój był wielki. Jak dwa jej pokoje w hangarze. Wyjęła bieliznę, zabrała ręczniki i skierowała się ku łazience. Była równie duża urządzona w stylu greckim. Wanna wpuszczona w podłogę przypominała bardziej mały basen niż wannę. Odkręciła złote kurki. Woda płynęła powoli. Jej szum ukoił nerwy. Wrzuciła do wody mydlane płatki, rozebrała się jak najszybciej mogła i zanurzyła w ciepłej wodzie. 

-O tak.- szepnęła. Zamknęła oczy. Relaksowała się dopóki jej telefon nie zaczął dzwonić.-Jeśli to ty idioto pójdę do ciebie, a wtedy zamorduję cię.- mruknęła jednak na wyświetlaczu zobaczyła imię Matt. Mimowolnie się uśmiechnęła. Odebrała.
-Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.- głos po drugiej stronie był wesoły i ciepły.
-Nie. No coś ty. Co tam?- głos miała uprzejmy. Kąpiel zmyła irytację.
-Jak minęła podróż? Bardzo ci dokuczał ten dupek?- zapytał. Słyszała w jego głosie niechęć. Zaśmiała się.
-Oj nawet nie wiesz jak bardzo.- odparła z nutką dramatyzmu. Usłyszała chichot.
-Mam przyjechać i zrobić z nim porządek?- na myśl 
o starciu ich dwóch zrobiło się jej zimno. Może  i Matt był równie dobrze zbudowany jak Tom, natomiast ten drugi posiadał duży asortyment różnorakiej broni oraz kolegów, którzy potem urządziliby mu piekło.-Halo? Meguś jesteś tam?
-Babcia tak do mnie mówiła.- powiedziała uśmiechając się. Celowo ominęła odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. Nie chciała by chłopak kiedykolwiek musiał mieć do czynienia z szefem gangu. Wystarczy, że ona już go narażała. Każdego dnia myślała czy ta znajomość to dobry pomysł. Chciała by im się udało. Potrzebowała odrobiny normalności. Chłopaka, który lubiłby wnętrze nie tylko jej majtki.
-Tęsknię wiesz…?- ciszę przerwał niepewny głos chłopaka. Zamarła. Tęsknił? Czy ona też tęskniła?
-Ja też Matti.- wyszeptała zaskoczona tym, że to była prawda. Tęskniła za nim. Tęskniła za tym kim się przy nim stawała. Za tą beztroską szczerze uśmiechniętą dziewczyną. Mimo iż go nie widziała to czuła jak się uśmiechnął.
-Muszę iść. Baw się dobrze. Nie daj mu się omamić
i prowokować. Pa maleńka.- rozłączył się.
-Nie daj mu się omamić i sprowokować. Ta dobre żarty. Jakby to w ogóle było możliwe.- niechętnie opuściła wannę z już zimną wodą. Wysuszyła się, ubrała w bieliznę i wróciła do pokoju. Wskoczyła na łóżko wślizgując się pod kołdrę. Otuliła nią swoje ciało. Nie minęła minuta, a znalazła się w objęciach Morfeusza. 


17 maja 2015

Rozdział VI

Witajcie :) Zapraszam na kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że się wam spodoba i podzielicie się ze mną swoim zdaniem :) Miłego czytania :)  Kari :*

   Powtarza to każdemu, że bliźniak Billa zmarł 6 lat temu. Bolało go to. Mimo iż ona zapomniała o nim on nigdy nie zapominał o niej. Zwłaszcza w dzień matki. Pojechał do hangaru. Nie było Megan.
-Gdzie wiewióra?- rozejrzał się. Nie było jej chociaż czerwone audi stało na swoim miejscu.
-Poszła na randkę.-odparł Andreas czyszcząc czarny pistolet rozłożony na części. Tom poczuł nieprzyjemny dreszcz w kręgosłupie.
-Jak to na randkę?! Z kim?!-wybuchnął nawet nie chcą tego robić. To było niekontrolowane. Z jakiegoś powodu myśl o „czerwonej” w łapach jakiegoś typa przyprawiało go o wstrząsy.
-Wyluzuj. Ty łazisz z jakimiś dupami niewiadomo gdzie chociaż wiadomo po co. Jej też wolno.-Georg wtrącił się w rozmowę.
-Ja to ja. Mi wolno wszystko.-warknął warkoczyk 
i zniknął w swoim gabinecie. Zamierzał na nią poczekać. „Już ja jej dam randki. Znajdę jej takie zajęcie, że nie będzie miała na nie czasu.” Myślał chodząc po pokoju w tę i z powrotem. Układał szatański plan gdy usłyszał odgłos szpilek dochodzący z dołu. Wyjrzał przez małe okienko, którym czasem obserwował chłopaków czy pracują. Zamurowało go. Czerwonowłosa miała na sobie malinowe szpilki z diamentami, białe rurki, malinową, dopasowaną, koronkową tunikę bez ramiączek, w ręce białą torebkę ozdobioną na środku czarną kokardką. Włosy uformowała w swobodnie opadające fale. Mimo tego pięknego wyglądu Thomas poczuł irytacje. Mianowicie jej ramiona okryte były męską granatową marynarką stylizowaną na luzacką, ale elegancką. Widział jak chłopcy coś jej mówią, a ona się wzdryga. Odwróciła głowę w stronę okienka i ich spojrzenia się spotkały. Ku swojemu zdziwieniu jej oczy nie były wystraszone tylko pełne gniewu i irytacji. Zniknęła mu z pola widzenia. Jednak wiedział, że idzie do niego bo słyszał odgłosy szpilek na schodach. Wpadła do pokoju bez pukania.
-Co ty sobie wyobrażasz?!- wybuchnęła.- Myślisz, że jesteś panem świata i wszystko ci wolno?! To się kurwa mylisz! Nie jestem twoja własnością! Dla twojej wiadomości będę chodziła na randki gdzie chcę i z kim chcę! Zamierzam też się wyprowadzić! Nie będę tu mieszkała! Jeśli jednak coś ci nie pasuje to sobie znajdź nową na moje miejsce!- krzyczała po czym tak po prostu wyszła. Tom stał oniemiały. Tego się nie spodziewał. Nikt nigdy tak nie reagował. Bali się. Natomiast ona nie okazała strachu. Wykrzyczała mu co jej leżało na sercu. Chciał za nią pójść i pokazać, że tak się go nie traktuje, pokazać gdzie jest jej miejsce w hierarchii jednak nie mógł się ruszyć otumaniony jej reakcją. Zszedł na dół. Już jej nie było. Chłopaki pili i śmiali się. Dosiadł się i pociągnął łyk wódki prosto z butelki. Miał dosyć na dziś. Wrócił do domu. Mii nie było. Wszedł do swojej sypialni. Rozebrał się do bokserek nie podnosząc ubrań z podłogi. Rzucił się na łóżko i otulił kołdrą. Rolety były zasłonięte więc w pokoju panował półmrok. Cisza go dobijała. Dlatego lubił mieszkać z Mią. Wnosiła światło do jego mrocznego świata. Zamknął oczy. Usłyszał po chwili jak drzwi do jego sypialni otwierają się. Poczuł perfumy czarnowłosej. Weszła pod kołdrę.
-Tommy coś się stało?- zapytała troskliwym głosem. Przytuliła go. Poczuł, że ma na sobie tylko bieliznę. Natychmiastowo w jego głowie zapaliła się lampka ostrzegająca. Spiął się i odsunął.
-Czemu jesteś prawie naga?- wyszeptał patrząc na nią. Dotknęła jego policzka. Alarmy w jego głowie wyły.
-Wiesz… pomyślałam, że może moglibyśmy…- przesunęła dłoń na jego klatkę piersiową. Złapał jej nadgarstek.
-Nie Mia. Stop.- zabrał jej rękę ze swojego ciała. Jej oczy pokazały rozczarowanie.
-Nie rozumiem cię. Z wiewiórą i każdą inną możesz,
a ze mną nie? Coś jest ze mną nie tak?- pytała łamiącym się głosem. Do jej szmaragdowych oczu napływały łzy. Wstała. Widział w jej spojrzeniu ból i smutek spowodowane odrzuceniem.- Nienawidzę cię!- wybiegła z pokoju. Usłyszał trzask drzwi od jej pokoju. Westchnął. „Co to dzień-Wszyscy nienawidzą Toma?” pomyślał. Wstał. Założył dół od dresu i poszedł do Mii.
-Mia otwórz.- pukał w drzwi. Słyszał szloch po drugiej stronie.
-Idź sobie. Nie chcę cię widzieć. Tamtej nawet nie lubisz, a pieprzysz się z nią. My mieszkamy razem, jesteś dla mnie dobry i kochany, a ja się tobą opiekują. Myślałam, że ci na mnie zależy. Cholera Tom podobasz mi się rozumiesz?!-krzyczała, ale nie otworzyła drzwi. Stał zastanawiając się co powiedzieć. Mia już nie była małą dziewczynką, była nastolatką z burzą hormonów i szalejącym popędem seksualnym. Mógł brać pod uwagę iż może się jej spodobać i pociągać ją. To, że ona była dla niego nadal jak siostra nie zmieniało tego jak ona postrzegała go teraz. Nie był już dla niej tylko starszym bratem i opiekunem.


Wszystko zaczęło się teraz komplikować…

   Siedzieli w samolocie. Megan nie odzywała się do Toma. Była zbyt zła. On natomiast nie mówił nic myśląc o smutnej Mii, która z nim nie gadała. „Musiałem urodzić się taki zajebisty? No musiałem?” powtarzał sobie w kółko w myślach.
-Powiesz coś wreszcie?- Meg nie wytrzymała i przerwała tą ciszę patrząc na niego.
-A co mam powiedzieć niby?- podniósł brew i przekrzywił lekko głowę.
-No nie wiem. Może coś takiego „Przepraszam. Zachowałem się jak idiota. Więcej nie będę.”?- mruknęła naburmuszona. Zaśmiał się jak mały chłopiec.
-Mówisz serio czy robisz sobie jaja? Ja mam przepraszać? Dobry żart.- odparł z ironią i prychnął. Zapadła cisza po czym oboje wybuchnęli śmiechem. Starsza pani siedząca obok uciszyła ich. Czerwonowłosa palnęła go pięścią w ramię.
-Jesteś głupi Kaulitz. Ale cię lubię i jak przestaniesz się zachowywać jak dupek to może się dogadamy.- powiedziała i napiła się wody.
-Mnie się nie da nie lubić.-wyszczerzył białe ząbki.-A co do bycia dupkiem to… zawsze nim byłem i chyba taki już zostanę ale postaram się ograniczać. Pod warunkiem, że będziesz grzeczna.- ostanie zdanie wypowiedział nieco ciszej i pogłaskał jej nagie kolano sunąc w górę, aż do materiału spódniczki sięgającej p
ołowy uda. Wstrzymała oddech. Przez jej kręgosłup przeszedł dreszcz. Spojrzała na jego dłoń, a potem na niego. Odsunęła nogę.
-Spotykam się z kimś.- warknęła ostrzegawczo. Przysunął się do niej i wyszeptał do ucha zmysłowym głosem:
-Lubię jak pokazujesz te swoje pazurki. Kręci mnie to.- przygryzł jej ucho i usiadł normalnie. Założył słuchawki, zamknął oczy i olał ją.

9 maja 2015

Rozdział V

Po dłuższej przerwie zapraszam na kolejny rozdział. Podzielcie się ze mną swoimi opiniami w komentarzu bym wiedziała co poprawić i czy chcecie poznać dalsze losy Toma i Megan. :) Zapraszam do czytania... Kari :*

    Obrzucił wzrokiem klub. Na scenie tańczyła czarnowłosa kobieta w koronkowej bieliźnie. Jej ciało wiło się wokół rury. Dalej kobiety zabawiały biznesmenów, którzy odrywali się tu od szarej, nudnej rzeczywistości. Tańczyły dla nich, rozmawiały z nimi, piły, pozwalały się dotykać. Żaden klient nie był tu pozostawiony sam sobie bez opieki. Nad tym wszystkim czuwała ochrona kręcąca się od czasu do czasu po klubie. Do Thomasa podeszła ponętna blondynka, ale odprawił ją szybko biorąc łyk bursztynowego płynu. Mężczyzna, z którym miał się spotkać spóźniał się. Nie lubił spóźnialskich. Według niego okazywali brak szacunku do osoby czekającej. Pojawił się przed nim mężczyzna w czarnym obcisłym podkoszulku i jeansach. Był łysy i napakowany. W uszach miał diamentowe kolczyki u jego boku dumnie stała ruda kobieta w obcisłej, krótkiej sukience i przezroczystych butach na platformie. Jej blada, czysta skóra odznaczała się przy opalonym, wytatuowanym ciele faceta. „Ruda małpa” jak ją nazywała Megan. Tom uśmiechnął się na to wspomnienie. Wstał.
-Tom.- mężczyzna rzeczowo przywitał go podając mu dłoń. Uścisnął ją. Johnatan Jefferson miał mocny uścisk.
-Snake.- rzucił chłodno Thomas i wskazał na kanapę by usiedli. Nie przywitał się z jego towarzyszką, która nadąsana zajęła miejsce po lewej stronie Johna. Gestem dłoni przywołał kelnerkę. Poprosił o drugą szklankę by wypić z warkoczykiem whisky, a jego towarzyszka zamówiła Martini.
-To kogo zabierasz na tą dziwną imprezę Millera?- zapytał głaskając rudą po nagim kolanie.-Czekaj nie mów. Niech zgadnę… tą czerwonowłosą żyletę?- mrugnął do niego porozumiewawczo.
-Tak. Zamierzam pójść z Megan. Muszę jej powiedzieć
o tej „żylecie”. Pewnie ją to rozbawi.- zaśmiał się
i zapalił papierosa. Ruda cały czas na niego zerkała. Nie uszło to uwadze łysego, który ścisnął jej nadgarstek. Mimo muzyki cała trójka usłyszała chrupot kości. Kobieta krzyknęła zalewając się łzami. Johnatan przeklął pod nosem, pożegnał się szybko i wyszli popychając kelnerkę. Upuściła tacę oblewając Toma. Pomógł jej wstać i włożył za dekolt 100 euro po czym również wyszedł. Wrócił do apartamentowca. Mia skakała po kanapie śpiewając razem z piosenkarką w radiu jakąś włoską piosenkę.
-Jestem mała.-zawołał przekrzykując radio.
-Tommy!- pisnęła i wskoczyła na niego czepiając się go jak koala. Pocałowała go w policzek.
-Też się cieszę, że cię widzę.-postawił ją na podłodze wyłożonej szarymi panelami. Mruknęła niezadowolona.-Jestem głodny.-powiedział jakby w ogóle musiał się komuś usprawiedliwiać. Rzucił bluzę na fotel i skierował się do kuchni. Była duża oraz nowoczesna. Na podłodze znajdowały się białe połyskujące płytki z szarymi przebarwieniami, po środku stała wyspa z białym błyszczącym blatem, który okrywał również resztę szafek w kolorach bieli i czerni. Mieli tu najnowocześniejsze sprzęty o jakim nawet szefowie kuchni mogli pomarzyć. Kupił to wszystko i urządził tą kuchnię dla Mii. Uwielbiała gotować. Codziennie wymyślała coś nowego. Czasem niekoniecznie udanego, ale lubił patrzeć jaką jej to sprawia radość. Obiecał jej ojcu, że niczego jej nie zabraknie. Postawił na srebrnej płycie indukcyjnej garnek z zupą i włączył by się podgrzała.
-Co powiesz na zakupy?- zapytał, a oczy Mii się zaświeciły co znaczyło „Jestem zdecydowanie na tak.”. Czarnowłosa wiedziała iż zbliża się ten gangsterski bankiet. Czuła, że Thomas to właśnie z nią pójdzie nie z tamtą dziwką Megan. Jednak kiedy po kupnie pięknej sukni na drugi dzień nie zobaczyła jej w swoim pokoju wiedziała gdzie jest i z kim Darky tam pójdzie. Poczuła rozczarowanie. Do jej oczu napłynęły łzy wściekłości. Nawet mu na niej nie zależało, a wszędzie z nią łaził. Mia nie potrafiła zrozumieć dlaczego nie chce jej. Codziennie pokazywała mu jak jej na nim zależy. Mieszkali razem, znała go prawie tak dobrze jak jego brat, była ładną dziewczyną, właściwie już kobietą. Pasowali do siebie.
    Megan zobaczywszy sukienkę tylko skinęła profesjonalnie głową na wieść o wyjeździe na bankiet do Francji. To był w końcu tylko interes. Nie romantyczny wyjazd we dwoje. Po tym poleceniu szef gangu zniknął. Spojrzała na kalendarz. No tak był dzień matki. Zawsze go nie było w ten dzień. Na pewno nie jeździł do matki tak jak jego brat bo ta go nienawidziła. Jednak nikt nie chciał jej powiedzieć gdzie znika choć jego przyjaciele to wiedzieli.
    W tym czasie Tom pojechał do swojej rodzinnej miejscowości.
-Daj to mamie.-włożył granatową różę między bukiet białych, które zawsze dawał jej Bill. Mama nie chciała go widywać jednak chciał jakoś jej coś dać. Więc co roku w bukiet brata wkładał kwiat od siebie. Odwiózł go pod ich rodzinny dom. Gdy bliźniak zniknął w środku przez chwilę jeszcze patrzył na dom. Był mały, żółty i z prawej strony porośnięty dziką różą. W ogrodzie z przodu domu było pełno kwiatów, a ścieżka prowadząca do drzwi wejściowych była z różnokolorowej kostki. Na jednej z nich się kiedyś podpisał. Teraz została po niej dziura. Pewnie ją wyjęła. Zacisnął dłonie na kierownicy. Pojechał na cmentarz. Doszedł na sam koniec środkowej alejki. Na pustym jeszcze polu w lewym rogu znajdował się samotny grób. Podszedł do niego. Spojrzał na napis.

R.I.P
Thomas Kaulitz
ur.01.09.1989r.
zm.24.03.2007r.
Wspaniały i kochany syn.


     Skrzywił się patrząc na to. Rodzicielka postawiła ten pomnik grawerując datę dnia kiedy wyrzuciła go z domu. Od tamtej pory Tom jest dla niej martwy.