12 czerwca 2015

Rozdział IX


Witajcie... Przybywam z kolejnym rozdziałem, który obiecałam, że będzie jak najszybciej się da pewnej pani, z którą odbyłam krótką rozmowę... Ona wie, że to ona :) Tak więc, zgodnie z obietnicą zapraszam do czytania... Kari ;*

   „Ci ludzie i bal charytatywny? To chyba jakieś jaja” myślała spoglądając na ludzi wokół niej.
-Jakiż to cel?- jej głos choć nie chciała ociekał sarkazmem.
-Ośrodek dla trudnej młodzieży, która gdyby nie on mieszkałaby na ulicy i marnowała swoje życie.-odpowiedział zamyślony patrząc w dal nieobecnym wzrokiem.
-Oh.-wyrwało się jej. Była zszokowana. Wcześniej nie chciała tu być, teraz jednak pobyt tu wydał się jej obowiązkiem i odrobinę przyjemnym spędzeniem wieczoru. Na scenie, na końcu parkietu pojawił się postawny mężczyzna. Stanął na wprost mikrofonu.
-Proszę wszystkich o uwagę.-mówił stukając łyżeczką w kieliszek. Wszystkie rozmowy ucichły.-Chciałbym podziękować wam za przybycie w tak licznym gronie. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Licytacja rozpocznie się o 20.-podniósł kieliszek w geście toastu. Wszyscy mu zawtórowali wypijając szampana. Kiedy opuścił scenę orkiestra zaczęła grać. Meg wsłuchała się w melodię. Wydawało jej się, że to tango. Na parkiecie pojawiały się kolejne pary. Tom wstał. Spojrzała na niego.
-Można panią prosić do tańca?- zapytał wyciągając w jej kierunku dłoń. „Dary i taniec?” pomyślała wstając. Podała mu dłoń i dołączyli do innych par. Położył dłoń na lędźwiach i przysunął do siebie. Uśmiechnął się szelmowsko. Czerwonowłosa poddała się muzyce oraz warkoczykowi. Wszystkie pary sunęły po parkiecie splątane w zmysłowym tańcu. Jej ciało ocierało się o ciało Thomasa. Było jej ciepło. Odchylił ją do tyłu. Jego usta musnęły jej ucho.
-Wolę, gdy jesteś taka wyluzowana.- szepnął i podniósł ją. Muzyka ucichła. Stali wpatrując się w siebie. Puścił do niej oczko. Odprowadził do stolika.
-Dziękuję za taniec.- pocałował jej dłoń po czym odsunął krzesło. Podali deser. Był to mały torcik z łabędziem na środku. Miał dziób z jadalnego złota, aż szkoda go było jeść. Był jak małe dzieło sztuki. Pochłonęła ją rozmowa z towarzyszką gangstera z Włoch. Wyglądała na tanią, ale była inteligentną kobietą. Punkt 20 na scenie pojawił się ten facet równo z Tomem, który zajął miejsce obok niej.
-Zapraszamy panie na scenę.- na liście wyświetlonej na bilbordzie zobaczyła swoje nazwisko.
-Zabiję cię.-syknęła do swojego towarzysza.
-Maleńka to na szczytny cel.-uspokajał ją zadowolony z siebie.- To tylko kolacja, z którymś z tych tu znajdujących się dżentelmenów.
Kiedy znalazła się na scenie czuła jakby to był wybór bydła. Obcinana wzrokiem przez tych wszystkich facetów czuła się nieswojo. Licytacja się rozpoczęła. Została na końcu. Cena kolacji z nią osiągnęła już 200 tys. euro, o 150 tys. więcej od najdroższej poprzedniczki. Stała oniemiała.
-Milion.-usłyszała znajomy chropowaty głos. Czekoladowe oczy Toma wpatrywały się w nią. Zapadła cisza.
-Po raz pierwszy… po raz drugi… po raz trzeci… Sprzedana kolacja z tą piękną damą panu w warkoczykach.- z szoku wyrwał ją głos prowadzącego. Zeszła z podestu wprost w ramiona Thomasa.
-Witaj piękna nieznajoma.- powiedział rozbawionym aksamitnym głosem.- Jutrzejszy wieczór jesteś moja, a może i całą noc.-jego głos ukrywał rozkoszną obietnicę. O 24 wszyscy goście wyszli przed namiot podziwiać pokaz fajerwerk. Meg otuliła się ramionami gdyż zrobiło się już chłodno. Na jej ramionach po chwili pojawiła się czarna marynarka oraz otulające ją ręce Toma. Był jakiś taki aż nad to ckliwy i czuły. Kiedy pokaz się skończył limuzyna odwiozła ich do hotelu. Stanęli przed drzwiami jej pokoju.
-Wiesz… nie chcę czekać do jutra. Przyjdź do mnie za 10 minut.-mówił głaskając jej dłoń.-Załóż ten czerwony jedwabny szlafrok i jakieś koronki.-szepnął i zniknął w swoim pokoju. Poszła za jego przykładem. Weszła do swojego pokoju. Nie wiedziała co robić. Iść? Czy nie iść? Zrzuciła sukienkę na środku. Wyjęła szlafrok i otuliła nim swoje ciało okryte tylko koronkową bielizną. „Co ja robię?” pytała w myślach wchodząc do pokoju Darkiego. Czekał ubrany w czerwone bokserki. Podziwiała jego idealne ciało. Był jak dzieło Michała Anioła.
-Jestem.-powiedziała wpatrując się w niego. Uśmiechnął się promiennie. Podszedł do niej. Rozwiązał wstążkę szlafroka. Zrzucił go na ziemię. Objął ją jakby chciał się w nią wtopić. Instynktownie go przytuliła. Wydał jej się teraz taki bezbronny.-Tom coś się stało?- nie potrafiła ukryć zmartwienia.
-Nic nie mów. Po prostu bądź.-wyszeptał w jej szyję muskając ją ustami i ciepłym oddechem.

9 czerwca 2015

Rozdział VIII


Witajcie :) Po długiej przerwie zapraszam na kolejny rozdział. Troszkę krótki, ale postaram się dodawać dłuższe. Mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią, oraz tym czy chcecie dalej poznawać historię Toma i Megan :) Miłego czytania. Kari :*

   Następnego dnia wieczorem, wykąpana patrzyła na sukienkę leżącą na łóżku. Wiedziała, że Mia ją wybrała. Przeszkadzało jej to, ale Tom nie pozwolił jej założyć innej. Sukienka była długa i czarna. Materiał na ramionach spięty był złotymi klamrami z diamentami, taka sama klamra ozdabiała pasek pod biustem, gdzie materiał był marszczony i dopasowany natomiast dół prosty i luźny. Założyła ją. Włosy upięła w eleganckiego koka, a na jej stopach pojawiły się delikatne czarne sandałki na obcasie. Wyglądała zjawiskowo. Przechadzała się po pokoju czekając na warkoczyka, który jak zwykle się spóźniał. Wpadł bez pukania. Zamarli wpatrując się w siebie. Tom miał na sobie czarny smoking, białą koszulę i czarno-białą muszkę. Jego wypolerowane pantofle świeciły odbijając światło. Nic nie mówili. Gdyby ktoś na nich spojrzał pomyślałby, że są zahipnotyzowani. Megan w końcu się ocknęła. Wzięła ze stolika kopertówkę. 
-Chodź Kaulitz. Nie kulturalnie jest się spóźniać.- powiedziała mijając go. Złapał ją za ramię. Przez jej ciało przebiegł prąd.-Tak?
-Wyglądasz… wow.- wychrypiał. Uśmiechnęła się uprzejmie choć z satysfakcją. Takie były jej zamierzenia. By opadła mu szczęka. Co najwyraźniej się udało.
-Tak wiem, a teraz chodź już.-wyrwała mu rękę
i opuściła pokój. Zamknęła go, gdy on również wyszedł. Na dole czekała na nich czarna limuzyna.-No No Kaulitz jaki przepych.-rzuciła z ironią skinięciem głowy witając szofera, który otworzył im drzwi. Kiedy schyliła się by wsiąść Thomas klepnął ją w tyłek. Pisnęła zaskoczona. Zaśmiał się i zajął miejsce obok niej.
-Naprawdę podoba mi się ta sukienka.-wymruczał palcem wskazującym sunąc po jej dekolcie tuż nad linią sukienki. Zadrżała. Jej ciało reagowało natychmiast. Odsunęła się, jednak on ponownie znalazł się blisko. Powtórzyła manewr. Poczuła za sobą drzwi. Była w potrzasku. Nie miała dokąd uciec. Pani Pożądanie w jej głowie zdążyła już zdjąć szpilki, gdy dłoń Toma posuwała się w górę podciągając sukienkę. Megan nie mogła się ruszyć tocząc wewnętrzną walkę z własnym ciałem.-Nie walcz z tym. Oboje wiemy, jak na ciebie działam.-szeptał owiewając jej twarz miętowym, ciepłym oddechem. Darky przerwał tę torturę gdyż dojechali na miejsce. Willa była ogromna. Równie dobrze mogła być hotelem. Żwirową drogę do ogrodu oświetlały małe lampiony ustawione wzdłuż niej. Goście dojeżdżali minuta za minutą. Przed nimi jak i za nimi szli mężczyźni w smokingach, u których boku podążały kobiety ubrane mniej lub bardziej elegancko. Warkoczyk wziął czerwonowłosą pod rękę i weszli do białego namiotu. W środku na stołach ozdobionych białymi obrusami, kwiatami i srebrnymi świecami dumnie prezentowało się jedzenie z całego świata. Meg dyskretnie przyglądała się gościom. Również byli różnej narodowości. Wyglądali jak ludzie sukcesu, nikt by nie pomyślał, że ci ludzie to gangsterzy lub płatni zabójcy. Ten bal wydawał się jakimś absurdem, a jednak był prawdziwy.
-Kwiatuszku.-z zamyślenia wyrwał ją głos Toma, który głową wskazywał by usiadła na krześle, które jej odsunął. Usiadła myśląc o tym, iż Thomas dżentelmen to jest dziwny widok. Spojrzała na talerz. Wyglądał jakby był z lodu. Kryształowe kieliszki rzucały blask na jej sukienkę. 
-Co my tu tak właściwie robimy?- zapytała wpatrując się w pełną buzię warkoczyka, który jadł podany obiad.
-Zaszczycamy wszystkich swoją zajebistością.-odparł gdy przełknął szparag.
-Bardzo zabawne. Pytam poważnie.- Megan zmarszczyła brwi.
-To bal dla celów charytatywnych.- czerwonowłosa zakrztusiła się wodą. Poklepał ją po plecach, po czym podał serwetkę, z której uformowany był łabądź.
-Dzięki.- mruknęła wycierając usta.-Przestań żartować ze mnie.-rzuciła gniewne spojrzenie Kaulitzowi. Jednak on był poważny.– Ty nie żartujesz-szepnęła bardziej do siebie niż do niego.